Tytuł pierwszego wpisu na mojej nowej stronie wydaje się jak najbardziej odpowiedni, rzeczywiście zaczynam coś. Dokładniej: zaczynam kontynuację. Moja reakcja na ten tytuł (tak, reaguję na to, co piszę) jest jednak znamienna dla sposobu, w jaki odbieram słowa i ich używam, a szerzej, w jaki myślę i jestem. Jest w tym staranność, niestety przechodząca w tendencję do perfekcjonizmu na granicy dewiacji (oczywiście perfekcjonizmu w ramach moich możliwości, w obiegu przymkniętym mojej wiedzy i zdolności); jest również precyzja na usługach wieloznaczności i oszczędność rodząca obfitość i rozrzutność rozwinięcia. Wynik przebierania w chmurze słów, żeby znaleźć to jedno, które jest również standardowym wyborem większości, ale odnaleźć je inaczej i wybrać je ostentacyjnie. Inaczej, bo rzeczywiście wybrać, deformując automatyzm. Czy można bardziej rozstroić automatyzm niż wykonać go kropka w kropkę świadomie? Twórcze kopie automatyzmu, mylone z oryginałami przez nieuważnych. Wybrać, bo znać inne możliwości i je odrzucić, z pewnością i z żalem. Pewność daje wątpliwość, trzeba być do tego stopnia pewnym, żeby obudzić solidne wątpienie. Wybrać to, co wybrane jako domyślne i niekontrowersyjne, ale oprócz odpowiedniości widzieć, że jest to zaledwie przybliżenie, które powie niewiele, jeśli się go nie zakwestionuje. Znaczenie słów jest aurą, obrys nie jest jego granicą. Słowa jednocześnie są źródłem znaczeń, jak i obiektem, w którym odbijają się znaczenia – innych słów, tego, co pozasłowne.
Wybrać ostentacyjnie, jakby pokazać w otwartej dłoni na wystawie kamieni szlachetnych ten, który kopało się idąc do sali wystawowej. Podkreślam urody trywialnego, w obronie przed jego przeoczeniem i przy ostrożności szukania niezwykłości, które często degraduje tu i teraz do roli niepożądanego punktu odniesienia dla czegoś innego, co miałoby być tyleż lepsze, co zwykle zaledwie potencjalne, a być może z zasady nie do zrealizowania. Motyw uważności wobec tego, co zwykłe, mam wpleciony od dawna. Przecież od dawna Tybet jest w grahamce ze spożywczego. Poza tym nadal myślę, tak jak kiedyś
pomyślałem, że wciąż nie nauczyłem się być tam, gdzie akurat jestem. Nie umiem się uspokoić i przyjąć tego, co dobre ze świadomością, że lepsze jest tylko projekcją lub wspomnieniem.
Akceptacja dobrego jako możliwie najlepszego z pozoru nosi znamiona dezercji, ale trzeba się oprzeć pokusie takiej oceny. Uznanie istniejącej wartości nie jest równoznaczne z brakiem możliwości tworzenia nowych, innych, większych. Przeciwnie, rozpoznanie rzeczywistej wartości tworzy szansę stworzenia rzeczywiście innej i większej.